Od początku 2025 roku w Polsce stwierdzono już 32 ogniska wysoce zjadliwej grypy ptaków (HPAI). Najwięcej przypadków wykryto w województwach mazowieckim i wielkopolskim. To kluczowe regiony w krajowej produkcji drobiu. Konieczne było wybicie ponad 6 milionów sztuk drobiu, z czego znaczną część stanowiły kury nioski. To ogromny cios dla rynku, który i tak zmaga się z kosztami produkcji, inflacją i zmiennymi warunkami pogodowymi.
Ministerstwo Rolnictwa zapewnia, że sytuacja jest pod kontrolą. Innego zdania są hodowcy, mówią że skala strat jest porównywalna z najtrudniejszymi momentami pandemii COVID-19.
Jajko jest wszechobecne na wielkanocnym stole pod różnymi postaciami. Nic więc dziwnego, że cena za wytłaczankę diametralnie wzrosła przed świętami. Jeszcze na początku marca za jajko klasy M płaciliśmy średnio 0,80–0,90 zł, dziś to już 1,20–1,50 zł, a prognozy mówią o możliwych wzrostach do nawet 2 zł za sztukę.
Na niektórych targowiskach w Lublinie czy Poznaniu ceny wzrosły w ostatnich dniach o kolejne 10–20 groszy. co wskazuje na wyraźny trend. Duże sieci handlowe jak Auchan, Lidl czy Biedronka deklarują, że w ich marketach nie zabraknie tego produktu, ale jednocześnie wyraźnie ograniczyły promocyjne oferty na jajka.
Nie ma obecnie sygnałów wskazujących na ta sytuację. Jednocześnie eksperci ostrzegają, że dostępność jaj z wolnego wybiegu, ekologicznych czy BIO może być ograniczona. Gospodarstwa produkujące te typy jaj są bardziej narażone na skutki ptasiej grypy, a ponowne odtworzenie stada wymaga dużego nakładu finansowego i czasu.
Zakłócenia w łańcuchach dostaw mogą się także przełożyć na dostawy do mniejszych sklepów i targowisk. To właśnie tam najczęściej zaopatrują się osoby szukające jajek od lokalnych dostawców.
Polska nie jest jedynym krajem, który boryka się z epidemią ptasiej grypy. Ogniska HPAI wykryto również w Niemczech, Czechach, Holandii i Francji. W związku z tym Filipiny – jeden z ważniejszych odbiorców europejskiego drobiu – wprowadziły tymczasowe embargo na import z Polski i części UE. To pogarsza sytuację producentów, którzy zostali z nadmiarem mięsa drobiowego, jednocześnie nie mogąc zbyć go za granicą.
W Europie Zachodniej również odnotowuje się wzrost cen jaj i produktów drobiowych, co oznacza, że polscy importerzy nie mają zbyt wielu alternatyw. Globalny rynek zaczyna się kurczyć, a konkurencja o surowce rośnie.
Wielkanoc to czas, gdy Polacy sięgają po jajka częściej niż zwykle – nie tylko do koszyczka, ale i do sałatek, żurku, wypieków. W 2024 roku w tygodniu poprzedzającym Wielkanoc w Polsce sprzedano ok. 250 mln jaj. W tym roku może być ich mniej, a cena zdecydowanie wyższa.
Jeśli ptasia grypa nie zostanie szybko opanowana, skutki mogą być odczuwalne również po świętach – na rynku przetworów jajecznych, majonezów, ciast i gotowych dań. Branża spożywcza już teraz sygnalizuje wzrost kosztów produkcji, co w dłuższej perspektywie odbije się na konsumentach.
Mimo że sytuacja związana z ptasią grypą jest poważna, a ceny jaj szybują w górę, eksperci uspokajają – dramatycznych braków nie będzie. To jednak moment, w którym konsumenci, producenci i rząd powinni wyciągnąć wnioski na przyszłość. Wzrosty cen, ograniczenia eksportowe i ryzyko kolejnych ognisk choroby pokazują, jak kruchy jest łańcuch dostaw żywności.
Nadchodząca Wielkanoc będzie nie tylko sprawdzianem dla naszych portfeli, ale również dla całego sektora rolno-spożywczego.
Edyta
Jak tak dalej pójdzie, to jaja będą luksusem na święta… Myślicie, że lepiej kupić na zapas, póki jeszcze są w normalnej cenie?